wtorek, 27 kwietnia 2010

I'm only happy when it rains


Wtorek to mój ulubiony dzień tygodnia, dzień postanowień, dzień patrzenia w przyszłość z uśmiechem, dzień nadziei na zmianę. "Dopóki pilnuję równowagi, przepełnia mnie energia", coś w tym jest. Dziś zaczęłam na nowo, a początek porządku w życiu nie może się zacząć z bałaganem w domu, więc wykorzystałam wolny dzień na zamienianie bałaganu wokół mnie w ład, albo przynajmniej coś, co ja osobiście uznaję za ład.

Ostatnio ktoś powiedział mi, że nie potrafię być szczęśliwa, bo za bardzo się tego boję, że zawsze, gdy czuję szczęście muszę stworzyć sobie tysiąc problemów… to prawda, ostatnio tak jest, że boję się szczęścia, że jak tylko się pojawia staram się je stłamsić.

Dziś byłam szczęśliwa, nie wiem, nie mam pojęcia dlaczego, ale ludzie na ulicy patrzyli na mnie jak na wariatkę, bo cały czas chciało mi się śmiać. I nie mam pojęcia jaki był tego powód. Może te cudne kwiaty, które wczoraj kupiła, może bez i konwalie, które powoli pojawiają się to tu to tam...

Śmieszne jest takie pisanie w nicość...


link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz