czwartek, 29 kwietnia 2010

I still need you, but I don't want you now


Jeszcze niedawno wszystko było takie proste. Kiedy zdążyło się po komplikować?

Długi wieczorny spacer po kolorowej, kwitnącej i pachnącej Warszawie doprowadził mnie (sic!) do wewnętrznego spokoju, do obojętności, wręcz, na rzeczy, na które nie mam wpływu. Pozostawiam je ich własnemu biegowi...

link

środa, 28 kwietnia 2010

To jest to



Bez pośpiechu. Popołudniowy spacer w promieniach wiosennego słońca, gdy myśli mogą swobodnie wirować tuż nad moją głową.

Dzisiejszy mały sukces: zupa krem z groszku (gotowana po raz pierwszy) została przychylnie przyjęta przez krytyków:)

link

wtorek, 27 kwietnia 2010

I'm only happy when it rains


Wtorek to mój ulubiony dzień tygodnia, dzień postanowień, dzień patrzenia w przyszłość z uśmiechem, dzień nadziei na zmianę. "Dopóki pilnuję równowagi, przepełnia mnie energia", coś w tym jest. Dziś zaczęłam na nowo, a początek porządku w życiu nie może się zacząć z bałaganem w domu, więc wykorzystałam wolny dzień na zamienianie bałaganu wokół mnie w ład, albo przynajmniej coś, co ja osobiście uznaję za ład.

Ostatnio ktoś powiedział mi, że nie potrafię być szczęśliwa, bo za bardzo się tego boję, że zawsze, gdy czuję szczęście muszę stworzyć sobie tysiąc problemów… to prawda, ostatnio tak jest, że boję się szczęścia, że jak tylko się pojawia staram się je stłamsić.

Dziś byłam szczęśliwa, nie wiem, nie mam pojęcia dlaczego, ale ludzie na ulicy patrzyli na mnie jak na wariatkę, bo cały czas chciało mi się śmiać. I nie mam pojęcia jaki był tego powód. Może te cudne kwiaty, które wczoraj kupiła, może bez i konwalie, które powoli pojawiają się to tu to tam...

Śmieszne jest takie pisanie w nicość...


link

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

"Jestem sam - i takim straszliwym lękiem przejmuje mnie ta bezbrzeżna samotność i głusza"


Czasem tak jest, że jesteś całkiem sam, że nawet wiosna nie potrafi Cię wprawić w dobry nastrój...wtedy zostaje spacer po Warszawie, tylko to miasto sprawia, że znów chce się żyć, że świat ma jakiś sens, że jest jakiś cel wszystkiego. Odnajduję tu tyle piękna, tyle cudownych drobnostek...

niedziela, 25 kwietnia 2010

This is the end...



Bywa tak, że koniec jest początkiem. Tak jest i teraz, koniec pewnej przyjaźni jest początkiem tego bloga. Nie mam pomysłu, nie mam zbyt wiele do powiedzenia, ale muszę, czuję, że muszę wyrzucić słowa w świat...Co będzie dalej, tego nie wie nikt:)

Wiosna w tym roku jest leniwa, nie wybuchnęła feerią barw, dojrzewa powoli, po ciężkiej, długiej zimie. Podobnie jest z moim sercem, powoli próbuje się odrodzić, znów zakwitnąć, ale czy to jest jeszcze możliwe?